Norwegia 17-22.10.2025 #TakByło!
- dobrochnafrac4
 - 23 paź
 - 2 minut(y) czytania
 
Wiemy, że październik to jeszcze jesień, ale dla nas to już początek zorzowej zimy! Właśnie tak rozpoczęliśmy sezon 2025/2026; w miejscu, gdzie jesienne kolory Norwegii płynnie przechodzą w biel Finlandii. To był czas, kiedy złote liście mieszały się z pierwszym śniegiem, a zapach mokrego mchu ustępował chłodnemu powietrzu północnych nocy.
To była prawdziwa „Zorza dla Jesieniarzy”!

Nasza podróż prowadziła przez malownicze drogi Norwegii, które zachwycały kolorami jesieni, aż po śnieżną Finlandię, gdzie przywitała nas przepiękna pogoda. Spacer w „złotej godzinie” z widokiem na świętą górę Saana był jak z pocztówki: cisza, krystaliczne powietrze i miękkie światło sunące przez zaśnieżony krajobraz.

Nie zabrakło też spotkań z dziką przyrodą! Widzieliśmy łosie, renifery, bieliki i lisy. Każde spotkanie przypominało, jak wyjątkowa i surowa potrafi być Arktyka, piękna w swojej dzikości, ucząca pokory i pozostawiająca w bezdechu z zachwytu.

Najważniejszym punktem wyprawy były oczywiście noce spędzone pod zorzą polarną. I tym razem aurora nie zawiodła, tańcząc na całym niebie, zachwycając rozmachem kształtów i dynamiką zmieniającego się ruchu!


Gdy zrobiło się zimno, rozpaliliśmy ognisko, a trzask drewna w rytmie zorzy tworzył idealną harmonię światła i ciepła.

Niektóre z tych nocy pamiętamy szczególnie, zwłaszcza tę, kiedy zorza zatańczyła tuż za oknem naszego salonu. I nie powstrzymywała nas 4 nad ranem, zwłaszcza, że Przewodniczka i tak gromkimi okrzykami wyciągała Podróżników z łóżek!

W programie wyprawy nie mogło zabraknąć wyspy Senja: dzikiej, dramatycznej, pełnej stromych zboczy i wodospadów. Tym razem przywitała nas deszczem, ale to właśnie on spotęgował jej surowy urok i sprawił, że mgła malowała pejzaż jak pędzlem.
Pomimo deszczu humory dopisywały, a głód wrażeń nasyciły nie tylko piękne krajobrazy, ale również pyszne fish&chips w lokalnej knajpce.


Z kolei Tromsø, czyli „Wrota Arktyki”, pokazało nam się w pełnej krasie! Błękitne niebo, trochę śniegu, złote liście, lśniące wody fiordów, urokliwa architektura, gwarny port i zabawne Muzeum Trolli! Choć nasza wyprawa to głównie zanurzanie się w dzikości i przestrzeniach, to kilka godzin w mieście było miłym urozmaiceniem!




Tuż po zachodzie słońca kolejka górska Fjellheisen zabierała nas na szczyt Storsteinen (421 m n.p.m.), skąd rozpościera się spektakularny widok na Tromsø, błękitne fiordy i ostre szczyty wyspy Kvaløya. Fjellheisen to jedno z tych miejsc, gdzie naprawdę czuć, że jest się na styku światów: pomiędzy morzem a niebem, światłem dnia i nocy. Widok nas oszołomił!




Po emocjonujących łowach na zorze i pokonywaniu jesienno-zimowych dróg, przychodził czas na norweskie hygge w naszej chatce. Czas na rozmowy przy kawie, wspólny śmiech, planowanie kolejnych dni i po prostu bycie razem. Bo choć Światła Północy są głównym celem podróży za koło podbiegunowe, to właśnie ludzie tworzą wyjątkową atmosferę naszych wypraw.
Anno, Ewo, Kasiu G., Kasiu Z, Klaudyno, Grzegorzu – dziękujemy Wam za zaufanie, otwartość
i wspólne chwile pod arktycznym niebem!



















































































Komentarze